Gra o tron - fenomen serialu HBO

„Gra o tron” szturmem podbiła serca telewidzów i obecnie jednym tchem wymienia się ją jako jeden z najpopularniejszych seriali na świecie, tuż obok tytułów o tak ogromnej renomie i popularności jak „The Walking Dead” czy „Breaking Bad”. Biorąc pod uwagę fakt, że seriale HBO były zawsze bardzo wysokiej jakości, ale przeznaczano je dla hermetycznej grupy widzów, którzy płacili spory abonament za możliwość dostępu do wszystkich trzech kanałów tej marki, tak ogromna popularność jeszcze parę lat temu mogła wydawać się zaskakująca. Dziś, w czasach świetności rozwiązań takich jak Netflix, kwestia płatnego dostępu do filmów i seriali absolutnie nie wzbudza już szoku i jest rozwiązaniem, na które decydują się nawet najwytrwalsi zwolennicy dostępu do kanałów podstawowych w ramach najtańszego pakietu. W porządku, serial jest dobry, więc jest i popularny, ale o takiej renomie musiało świadczyć coś więcej. Przyjrzyjmy się zatem skrupulatnie fenomenowi „Gry o tron”.

Jeśli słyszymy o „Grze o tron”, to z reguły jest to związane z pewnymi kontrowersjami, które temu serialowi towarzyszą od zarania swoich dziejów. O serialu HBO mówiło się dużo i głośno już w momencie premiery, dyskutując nad ogromną brutalnością niektórych z przedstawionych scen, a także epatowaniem nagością, które krytycy uważali za niepotrzebne i wciskane na siłę, niby by zachęcać tą mniej wymagającą publiczność do oglądania. Dodajmy też aferę związaną z tym, że jedna z aktorek miała za sobą przeszłość w kinie pornograficznym. Można dyskutować, czy to wszystko jest etyczne, czy nie, ale prawda jest taka, że „Gra o tron” nie byłaby tak dobrym serialem, gdyby nie te wszystkie kontrowersyjne sceny i związany z nimi szum.
Prawda jest też taka, że niełatwo jest o dobrą fantastykę, która niekoniecznie jest cała kolorowa, pełna elfów i innych niziołków, a przy tym przeznaczona dla dorosłego, wymagającego widza, któremu szybko to wszystko wyda się przerysowane. „Gra o tron” to zupełnie inna para kaloszy – historia przedstawiona w serialu jest pełna brudu, krwi, zdrady i prawdziwych, ludzkich emocji, nie ma w niej ani trochę przerysowania charakterystycznego dla prozy takiego na przykład Terry’ego Pratchetta. Nie chodzi jednak wyłącznie o formę, a także o to, że opowieść jest pełna kultowych wręcz scen, takich jak słynna egzekucja, marsz wstydu, bitwa bękartów czy rozerwanie pewnego osobnika na strzępy przez sforę wygłodniałych psów. Intrygę ogląda się z przyjemnością i wielkim zaciekawieniem i nic dziwnego, że większość fanów przeżywa ból istnienia po wpisaniu w wyszukiwarkę „kiedy gra o tron” i dowiedzeniu się, że ostatni sezon będzie miał premierę dopiero w roku 2019.

Okazuje się zatem, że „Gra o tron” była i w dużej mierze cały czas jest serialem wręcz skazanym na ogromny sukces. Charyzmatyczna obsada, bardzo dobrze napisana opowieść w oparciu o fenomenalną prozę George’a R. R. Martina, prawdziwie kultowe sceny, które na stałe zapisały się do historii kinematografii, brak oporów w ukazywaniu prawdy o ludzkiej naturze… Można tak wymieniać i wymieniać. „Gra o tron” jest fenomenem i zdecydowanie na to miano zasłużyła.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here