Czasy gimnazjum

Szkoła i wszystko co się nam z nią kojarzy, to bardzo zróżnicowany pod kątem emocji czas. Niektórzy wspominają go bardzo dobrze, a inni wręcz przeciwnie i woleli by już nigdy nie wracać wspomnieniami do tego tematu. Wszystko zależy od tego, czy dana osoba chciała się uczyć, czy miała do tego w domu dobre warunki i po prostu czysty talent. Nie każdy jak wiemy i potrafimy zaobserwować, ma bowiem mocno rozwinięty intelekt i jest w stanie zasymilować się z nauczycielami, czy otoczeniem do tego stopnia, by chłonąć wiedzę jak należy. Ja szkołę wspominam bardzo dobrze, a najlepiej okres, kiedy wprowadzono gimnazja. Byliśmy drugim rocznikiem, któremu było dane przejść tamtejszą reformę edukacji i coś nowego, czego nie było przez wiele lat. Było wtedy o tym bardzo głośno i zastanawialiśmy się często, jak to będzie wyglądać. Wszyscy znaliśmy tylko i wyłącznie podstawówki, które miały 8 klas, a później od razy decydowało się do jakiej szkoły średniej iść. Gimnazja miały być swego rodzaju pośrednikiem, pomiędzy podstawówką, która wprowadzała nas w etap edukacji, pomiędzy liceum, lub szkołą zawodową, które to miały nas nauczyć i przygotować wszystkiego pod kontem niedoszłych studiów, na które praktycznie każdy z nas miał wielką chrapkę. Okres gimnazjum wspominam wspaniale, z reguły mam z nim same dobre wspomnienia i nie mam się do czego naprawdę doczepić. Jest tak z wielu powodów, a jednym z nich jest wspaniała nauczycielka od geografii, która miała według mnie najlepsze kompetencje w całej szkole i żałuję do dziś, że nie wybiła się nigdzie dalej, ponad naszą małą wioskę i jej okolice. Dzięki temu wspomnienia związane z gimnazjum są tak pozytywne, a pasja do nauki geografii zwiększyła się do niemożliwych wręcz stanów. Dzięki Pani Stasi od małego chłopca interesowałem się mapą świata i chciałem jeździć po świecie. Być może już wtedy w głowie małego chłopca zrodziła się myśl, żeby podróżować i spełniać w ten sposób swoje marzenia, bo teraz jestem mocno pokręcony na tym punkcie i gdy już odłożę odpowiednią ilość pieniędzy, to bardzo bym chciał odwiedzić kilka krajów z moich najskrytszych marzeń, które wytworzyły się już w mojej głowie właśnie w gimnazjum i właśnie dzięki tej Pani. Numerem jeden na mojej skromnej jak na razie liście, są Stany Zjednoczone, ale bądźmy realistami – ten kraj jest tak ogromny, że to mógłbym być mój jedyny życiowy cel i myślę, że i tak mogło by mi braknąć czasu na zwiedzenie wszystkich możliwych stanów, lub choćby tylko tej części, która nie najbardziej interesuje. Najpiękniejsze według mnie stany z wszystkich 50, które ten kraj i zarazem mocarstwo posiada, to Nevada i Utah. Uwielbiam tą dzikość i klimat tamtych miejsc. Nie jestem typem, który lubi bogactwo i wielkomiejski zgiełk, więc szczytem moich marzeń nie jest Nowy Jork, San Francisco czy inne wielkie metropolie, które to przyciągają ludzi licznymi kasynami i innymi atrakcjami, w których to ludzie najczęściej mocno się zatracają i ciężko im ten stan opuścić, przez co trwają w tym na lata.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here