Pomidory

Uwielbiam wszystkie warzywa. Uwielbiam jeść szczególnie wieczorem, gdy wychodzę z żoną, kochanką i pasierbicą na taras. Razem zasiadamy na zrobionej przeze mnie kozetce, zapalamy świece i dziarsko przystępujemy do spożywania tych bomb witaminowych.
Jemy w zasadzie wszystkie warzywa np. rzepę, pomidory, marchewkę, ziemniaki, cebulę, brokuły, kalafior, pietruszkę, seler, brukiew, rzodkiewkę, ogórki, smaczną soczewicę, niesamowitą kukurydzę, smaczny rabarbar, zielony szczaw, sałatę, botwinkę, buraki, czy bardzo dobrą i zdrową kalarepę.
Żona z warzyw robi niesamowite, smaczne sałatki. Kochanka robi świetne soki, a pasierbica wekuje warzywa w słoikach.
Jestem szczęściarzem, że mam te trzy kobiety obok siebie. Nikt się nie kłóci i każdy zna swoje miejsce. Oczywiście najważniejsza jest żona i to ona wpadła na pomysł uprawy pomidorów.
Mamy siedem hektarów działki, na której postanowiliśmy uprawiać te warzywa.
Kupiliśmy dziesięć książek o tematyce rolniczej. Musieliśmy się dowiedzieć kiedy siać pomidory? W jakich warunkach mają rosnąć pomidory? Kiedy zbierać pomidory?
Wszystkie książki przeczytaliśmy w siedem dni. Jednak nie za bardzo zrozumieliśmy na czym to polega.
Postanowiliśmy udać się do najbliższego rolnika, który na pewno wyjaśni nam wszystkie wątpliwości, których było bardzo dużo.
Żona wzięła wałówkę, czyli pięć ogórków kiszonych, pięć ogórków małosolnych, pięć kromek chleba wiejskiego, słoik smalcu, słoik tegorocznych grzybków, dwie butelki samogonu, pięć cebulek i kilogram słoniny. Do tych rarytasów dołożyłem jeszcze pęto swojskiej kiełbasy.
Rolnik z krwi i kości pan Zenobiusz Czerczesow powiedział fajne rzeczy np. przyjmuje się, że na produkcję rozsady pomidora potrzebujemy ok. 5-8 tygodni, czyli dwa miesiące. Mówił dalej: w ten sposób łatwo wyliczyć, że jeśli mamy przenieść pomidory do gruntu po Zimnej Zośce, czyli piętnastego maja, to rozsadę najlepiej zacząć wysiewać ok siedemnastego marca.
Wiedzieliśmy już wszystko. Kupiłem trzysta skrzyń i w tych skrzynkach, z perforowanym dnem wsypałem specjalne podłoże do siewów i z równą częścią torfu, piasku i próchnicy.
Potem zagoniłem do pracy pozostałe kobiety. Wszystko robiły wedle wskazówek pana Czerczesowa znanego poznańskiego rolnika, który swoje warzywa wysyła do wielu krajów. Do Pakistanu, Nigerii, Indii, Nowej Zelandii, Rosji, Armenii, Francji, Szwecji, a nawet do dalekiej Islandii.
Biznes wypalił. Po dziesięciu latach zarobiliśmy netto sto czterdzieści pięć tysięcy, czterysta czterdzieści osiem złotych i trzysta trzydzieści groszy.
To niezła suma za którą kupiłem dwadzieścia pięć hektarów ziemi, trzy samochody terenowe, dwie skrzynki najdroższego na świecie wina, osiemdziesiąt trzy sadzonki i rozsady, dwieście małych drzewek iglastych i specjalnie wszystkim moim kobietom kupiłem po sto staników.
Do dzisiaj żyjemy miło i szczęśliwie. Wymieniamy się poglądami o sianiu pomidorów i innych smacznych warzyw.
Jutro znowu jadę z wałówką do pana Czerczesowa, aby wspólnie porozmawiać o bolączkach dzisiejszych polskich rolników.

PODZIEL SIĘ
Poprzedni artykułCzasy gimnazjum
Następny artykułPełnia

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here